Młyn i krzyż - plakat filmowy
Młyn i krzyż – plakat filmowy

Znów narobiły mi się zaległości w recenzjach filmowych, więc nie przedłużając zabieram się za pierwsze dzieło. Dziś będzie kilka słów o filmie Młyn i krzyż (The Mill and the Cross) w reżyserii Lecha J. Majewskiego. Jest to adaptacja książki Michaela Gibsona, która z kolei opisuje obraz Pietera Bruegla (starszego) pt. Droga krzyżowa.

Od razu zaznaczę, że w filmie nie uraczymy specjalnie wartkiej akcji, bo zupełnie nie o to chodzi…

Przez blisko 1,5 h reżyser umożliwia nam bliższe poznanie historii i losów 12 spośród ogromnej masy postaci, które zostały uwiecznione na obrazie Droga krzyżowa.

Sam obraz Bruegla inspirowany jest jak można było się domyśleć historią Jezusa opisaną w ewangeliach. Film za to przenosi nas do roku 1564 r., czyli do momentu, w którym malarz tworzył swoje dzieło. Tutaj warto wspomnieć, że poza normalnymi postaciami wieśniaków widzimy również jako negatywne postacie – żołnierzy związanych z aktualnie toczącym się w Niderlandach konflikcie o podłożu religijno-narodowościowym.

Peter Bruegel (klatka z filmu Młyn i krzyż)
Peter Bruegel (klatka z filmu Młyn i krzyż)

Podstawowa lista płac aktorów jest dość krótka i możemy na niej odnaleźć: w roli Pietera Bruegela – Rutgera Hauera i w roli bankiera (kupca) Michaela Yorka, do tego jeszcze pojawia się Maria – Charlotte Rampling. Wszystkie pozostałe postacie są praktycznie statystami i nawet nie wypowiadają żadnych kwestii, nie licząc mamrotania pod nosem, które przypomina jeden z flamandzkich dialektów. Dzięki temu w całym filmie (poza rozmowami wymienionych trzech postaci) możemy skupić się na odgłosach natury, budzącego się życia, dokazujących dzieci, pracy drewnianej maszynerii w młynie itd.

Pieter Bruegel - Droga krzyżowa
Pieter Bruegel – Droga krzyżowa

Bruegel chciał pokazać poprzez swój obraz nie tylko ostatnią drogę Jezusa, ale również zwykłe ludzkie życie, wraz ze wszystkimi troskami codzienności. Co więcej, tak jak na obrazie Pejzaż z upadkiem Ikara, autor wyraźnie daje nam do zrozumienia, że niezależnie od tego, co się wielkiego będzie koło nas działo, to i tak wiele osób tego nie zauważy i będzie robiło to co zawsze… Lech Majewski starał się przekazać nam tę samą myśl, uzupełniając ją wypowiedziami malarza… Bruegel, którego widzimy na ekranie tłumaczy swojemu przyjacielowi wiele kwestii – m.in. dlaczego prawie nie widać Jezusa, dlaczego postacie są ustawione w taki akurat sposób itd. Tutaj warto zwrócić uwagę na postać młynarza i sam młyn…

Młyn i Krzyż - ludzie
Młyn i Krzyż – ludzie

Film zarówno ze względu na technikę wykonania, jak i na formę jest czymś niestandardowym, a dla mnie czymś nowym i świeżym. Na ekranie widzimy połączenie zwykłego filmu – gry aktorskiej, z symulacjami komputerowymi tła, pomieszane dodatkowo z rzeczywistym obrazem Bruegla. Muszę przyznać, że ta technika filmowa przypadła mi do gustu. Mam jednak wrażenie, że momentami film był przesadnie wydłużany. Nie mam na myśli wprowadzania wartkiej akcji, bo to nie miejsce i nie czas, lecz o zwykłe skrócenie niektórych scen.

Film może się podobać lub nie, ale warto go docenić chociażby za inność. Dodam jeszcze, że chyba pierwszy raz od dwóch lat widziałem pełne kino! Moja ocena tym razem to 7/10 i oczywiście polecam :)

Na koniec jeszcze ciekawostka – zdjęcia były kręcone na Jurze Krakowsko-Częstochowskiej (te pod skałą) oraz w kilku polskich miastach. W przypadku zdjęć kręconych w miastach wypatrzyłem dwa błędy filmowe: w jednym ujęciu widać maszt (chyba od anteny) na kominie kamienicy, a w innym widać w bruku żeliwną pokrywę wejścia do kanału.

Poniżej tradycyjnie zwiastun filmowy: