Generał Nil - plakat filmowy
Generał Nil – plakat filmowy

Wybraliśmy się dziś do kina na film p.t. Generał Nil. Jest to dość świeża polska produkcja biograficzno-historyczna – film wszedł do kin 17 kwietnia 2009. Przed projekcją pozwoliłem sobie poczytać różne opinie w sieci. Oczywiście znalazłem ich setki i to w pełnym spektrum. Jedni oceniali film jako antysemicki, kłamliwy i przepojony PiSowską (?) propagandą, drudzy wręcz odwrotnie – nie mogli wyjść z zachwytu, same ach i och! Jak to zwykle bywa prawda zapewne leży gdzieś po środku…

Tyle z sieci, a teraz moja ocena

Film przez 125 min wprowadza w klimat tamtych czasów, znany większości widzom już tylko z opowieści rodziców, albo raczej dziadków, jeśli nie pradziadków. Dlatego też, nie jesteśmy oszczędzani w żaden sposób – pokazywana są brutalne sceny natychmiastowej egzekucji (strzał w głowę), wyrywanie paznokci, wilgotna cela nr 11, ale również propaganda i fikcja ówczesnego wymiaru sprawiedliwości.

W pierwszej części filmu pojawiły się wyraźne dłużyzny, za to sama akcja likwidacji Franza Kutschery pokazana została tak beznamiętnie, że można było jej nawet nie zauważyć. Wydaje mi się, że ten fragment, jako rysujący postać Generała Augusta Emila Fieldorfa powinien być bardziej rozwinięty i wyrazisty. Bardzo ładne są sceny werbowania w górach – dokładnie tak jak mógłbym sobie to wyobrazić. Zawiedziony jestem za to tym, jak został pokazany proces i wszystko, co wokół niego się działo. Generalnie, według mnie w tym filmie zabrakło wyboru punktu w historii, który byłby najważniejszym i wokół którego toczyłaby się cała akcja.

Muszę przyznać, iż świetna jest scena rozmowy z oficerami proponującymi „Nilowi” pracę, jako ich agent w WiN. Bardzo ładnie zagrana, bez przesadnych patetycznych słów czy gestów – po prostu na spokojnie.

Do smaczków filmowych, jak dla mnie, należy scena, w której wpada patrol umundurowanych wojskowych do knajpy w poszukiwaniu spekulantów i „polski oficer” (jedynie z munduru) mówi, a w zasadzie krzyczy do wszystkich po rosyjsku. Rzecz dla wielu niezrozumiała (lub niezauważalna)…

Podsumowując mogę polecić ten film wszystkim, którzy interesują się filmami należącymi do gatunku dramatów historycznych, ale nie tylko im… Warto go zobaczyć i może jeszcze raz przemyśleć pewne fragmenty „historii” wyuczone (albo zakute bez przeanalizowania) w szkole lub wręcz pominięte, z takich czy innych powodów. Film bez zbędnego patosu i uniesienia pozwala widzowi na refleksję, a czy on sam w dzisiejszych czasach się na nią zdecyduje to już inna historia…

Dobranoc!

Poniżej zwiazstun filmu Generał „Nil”: