Otworzyłem sobie wreszcie nowy sezon filmowy! W ramach tego otwarcia wybraliśmy się na film pt. Incepcja (Inception) w reżyserii Christophera Nolana.

Zacznę od tego, że na różnych portalach można doszukać się bardzo złych opinii o filmie, z którymi (a jakże) nie mogę się zgodzić! Mam nawet wrażenie, że część osób piszących recenzję albo wcale nie widziała filmu albo bardziej skupiała się na popcornie i coli niż na obrazie…

Przejdźmy jednak do filmu – główną rolę, specjalisty od włamań o nazwisku Cobb zgrał Leonardo DiCaprio, do którego nabieram coraz większego szacunku, zwłaszcza po ostatniej roli w filmie Wyspa tajemnic / Shutter Island (2010). Co ciekawe Cobb jest specjalistą od bardzo specyficznych włamań… Potrafi on wnikać w cudze sny i właśnie w ten sposób osiągać swoje cele „biznesowe” :) Zazwyczaj jest to wykradanie tajnych projektów, haseł, pomysłów itd. Oczywiście Cobb nie pracuje sam i dlatego też mamy przyjemność poznać jego przyjaciół-współpracowników. Każda akcja włamywania się do cudzego snu to bardzo skomplikowany proces, wymagający dobrego planu i osoby architekta, który stworzy odpowiedni świat i a projekcjami (osobami, z którymi można wchodzić w interakcję) wypełnia go osoba wprowadzana w sen.

Dość szybko pojawia się wątek tragiczny – dość klasyczny zabieg w filmach o złodziejach, włamaniach i pościgach. Okazuje się bowiem, że Cobbowi nie pasuje takie życie i chciałby stać się znów porządnym obywatelem USA. Niestety ciąży na nim oskarżenie o zabójstwo własnej żony! Jak się można spodziewać nasz bohater jest niewinny, a wymiar sprawiedliwości bezduszny. Na szczęście na drodze naszego włamywacza pojawia się tajemniczy Pan Saito, który proponuje Cobbowi ostatnią akcję (jakże klasyczne), po której On załatwi wymazanie oskarżenia i zapewni Cobbowi spokojny powrót do dzieci, domu z ogrodem etc.

Jak można się spodziewać Cobb bierze tę robotę i rozpoczynają się przygotowania do akcji. Kompletuje drużynę, opracowują plan i zaczynają działać. Są tylko trzy problemy. Po pierwsze tym razem celem nie jest wykradzenie jakiś informacji z umysłu ofiary lecz zaszczepienie jej jakieś myśli (koncepcji), tak silne i trwałe aby ofiara po przebudzenia potraktowała ją jako swoją (tytuł filmu jest właśnie określeniem tego co mają nasi bohaterowie zrobić). Tak jak napisałem jest jeszcze drugi problem. Otóż świadomość głównego bohatera płata Mu figle i w akcji „przeszkadza” projekcja nieżyjącej już żony. Trzeci problem to już drobnostka – akcja ma być przeprowadzona na drugim poziomie snu (sen w śnie), a potem również na trzecim (sen w śnie i w śnie). Jak się okaże na tym nie koniec bo jeszcze…

Jak widać mamy klasyczny kryminał z przestępcami, którzy chcą stać się dobrzy i wykonują ostatni skok. Niby temat bardzo ograny ale przecież nie o to chodzi – istotne jest co na tej klasycznej podstawie udało się stworzyć reżyserowi!

Mamy jeszcze kilka drobnych smaczków. Jest młoda, inteligentna studentka architektury Ariadne (!) (Ellen Page) wskazana przez teścia Cobba (w tej roli gościnnie również świetny Michael Caine). Jest chemik :) (Dileep Rao), który przygotowuje odpowiedni preparat nasenny, specjalista od fałszerstw (Edward Thomas Hardy) i jeszcze kilka innych mniej lub bardziej istotnych osób. Zapewne wiele osób liczyło na romans Ariadne z Cobbem, a tu klops – nic takiego się nie wydarzyło. Co więcej „wątek erotyczny” został sprowadzony do jednej raczej żartobliwej sceny pocałunku Arthura (Joseph Gordon-Levitt) i Ariadne…

Cała akcja została tak pogmatwana, że zapewne część widowni (szczególnie amerykańskiej) nie do końca radzi sobie z tym: kto, gdzie, co i jak robi oraz co od czego zależy. Dlatego też powstało kilka(naście) stron w sieci opisujących w szczegółach cały film :) Ja pozwolę sobie jedynie umieścić bardzo ładną grafikę, która w pewien sposób może przybliżyć te zależności…

Podsumowując – film ten mogę polecić z całego serca zarówno miłośnikom sajens-fikszyn, maniakom filmów z nutką psychologiczną, fanom kryminałów, jak również osobom zafascynowanym efektami specjalnymi. Jak widać, każdy może coś dla siebie znaleźć :) Ja jeszcze liczyłem jeszcze na małą perełkę na zakończenie i mogę powiedzieć, że się nie zawiodłem…

Przy okazji poszukiwania plakatu znalazłem kilka scen z filmu ułożonych z klocków lego: http://www.walyou.com/blog/2010/08/01/inception-the-lego-version/

Poniżej zwiastun Incepcji: