Fantastyczna, rewelacyjna, niepowtarzalna… nie wiem jakimi jeszcze słowami mógłbym opisać wczorajszą „drugą premierę” Ziemi Obiecanej (1974) w reż. Andrzeja Wajdy.

W ramach festiwalu Off Plus Camera 2012 w niedzielny wieczór w krakowskim kinie Kijów miałem przyjemność uczestniczyć w wielkim filmowym wydarzeniu. W obecności Andrzeja Wajdy oraz odtwórców głównych ról, czyli Andrzeja Seweryna, Daniela Olbrychskiego i Wojciecha Pszoniaka a także innych aktorów i członków ekipy filmowej o godz. 19.00 rozpoczęła się projekcja odnowionej, a dokładniej odrestaurowanej cyfrowo nowej wersji reżyserskiej filmu Ziemia Obiecana (1974). Za cały projekt renowacji odpowiada firma KinoRP oraz cały szereg sponsorów i patronów.

Jak możecie się spodziewać lub po prostu wiecie (zwłaszcza że wspominam o tym dość często) dla mnie jako Lodzermenscha (chociaż w Krakowie) zarówno książka, jak i film Ziemia Obiecana grają bardzo ważną rolę w życiu!

W mojej kolekcji filmowej posiadam wszystkie trzy dotychczasowe wersje filmu (I wersja kinowa ok. 180 min, wersja TV ok. 208 min i II wersja kinowa po lekkiej cenzurze ok. 138 min) i oczywiście samo dzieło literackie. Tak więc wręcz obowiązkowo musiałem pojawić się na tym seansie, zwłaszcza że dostałem taką możliwość, dzięki specjalnym zaproszeniom od Michała Oleszczyka, który jest rzecznikiem prasowym Festiwalu Off Plus Camera 2012. Jeśli ktoś z Was jeszcze nie kojarzy Michała, to zachęcam do zerknięcia na podsumowania ciekawostek u znajomych – co miesiąc polecam jakąś Jego recenzję opublikowaną w ramach blogu „Ostatni fotel po prawej„.

Całe spotkanie filmowe trwało niemal 4 godziny. O godz. 18.00 rozpoczęły się powitania oraz przemówienia i w zasadzie ten godzinny wstęp zdominował Andrzej Wajda dając dojść do głosu na dłuższą chwilę jedynie Wojciechowi Pszoniakowi :)

Sam reżyser opowiadał o swoich związkach z Krakowem i niechęci do Łodzi (!). Akurat o tym drugim wiem aż nadto :( ale nie o tym dziś chciałem pisać…

Dla mnie bardzo ciekawą sprawą była opowieść o tym jak w ogóle doszło do nakręcenie Ziemi Obiecanej. Tę część opowieści Pan Wajda rozpoczął słowami „Głupi ma zawsze szczęście”. Okazuje się, że wspaniałą powieścią Reymonta reżyser zainteresował się dzięki spotkanemu przypadkiem w jakimś przejściu Andrzejowi Żuławskiemu. To właśnie On podsunął Andrzejowi Wajdzie lekturę i pomysł na film.

Sam film jest bardzo bliski wersji literackiej, bo jak przyznał reżyser – Reymont napisał bardzo realistyczną powieść, która była prawie gotowym scenariuszem. Oczywiście występują pewne różnice, między innymi warto zwrócić uwagę na zupełnie inny wydźwięk zakończenia i trochę inne przedstawienie pozytywnych/negatywnych cech narodowych poszczególnych bohaterów. No cóż – Reymontowi było blisko do ówczesnej Endecji, a Panu Wajdzie raczej bliżej w inną stronę…

To jednak nie jest tutaj najważniejsze, bo film i tak w mistrzowski sposób przedstawia Łódź przełomu XIX i XX w., a zwłaszcza rewelacyjnie rysuje tę niespotykaną w innych miejscach koegzystencje Polaków, Niemców i Żydów. Oczywiście osią całej opowieści jest budowa fabryki, kredyty, gotówka, czyli kapitalizm pełną gębą ale jest również miejsce na rozważania o (łamanej) etyce, (ginących) zasadach i (umierającej) tradycji.

Co ciekawe – dziś zostałem zaskoczony pytaniem od Sylwii, która nie mogła uczestniczyć w sensie do końca, a nigdy wcześniej nie widziała Ziemi Obiecanej. Zapytała mnie Ona – „czy udało im się ostatecznie zbudować tę fabrykę?„. Przyznam szczerze, że zawsze ten film odbierałem jako całość, jako film o klimacie Łodzi, o ludziach i tym wszystkim o czym pisałem wcześniej ale jak widać można do niego również podejść jako do opowieści o przygodach trzech młodych gniewnych budujących fabrykę :)

Nie będę dalej streszczał filmu, bo przecież nie o to chodzi w tym wpisie. Dodam jednak dla miłośników i koneserów tego obrazu, że w tej odnowionej cyfrowo wersji doszło kilka scen (w stosunku do I wersji z 1974), a kilka zostało usuniętych. Spośród tych pierwszych warto zwrócić uwagę na pełną dyskusje Maxa z ojcem na temat przyszłości ich biznesu i tego jak się Łódź zmieniła przez 50 lat. Jeśli chodzi o sceny, które totalnie zniknęły to pierwsza, która przychodzi mi na myśl, to scena w której pracownicy biurowi grają po pracy Mozarta i własne kompozycje!

Najważniejszą jednak sprawą związaną z nową wersją Ziemi Obiecanej, o której koniecznie należy wspomnieć to niesamowita poprawa obrazu i dźwięku! Dopiero teraz wzorzyste i bogate w kolory stroje Mady Muller, granej przez Bożenę Dykiel nabierają prawidłowego i przyjemnego dla oka nasycenia. Obraz jest tak czysty i ostry, że jesteśmy w stanie przeczytać nagłówki w trzymanych w dłoniach przez bohaterów gazetach (p. w Lodzer Zeitung, Dziennik Łódzki etc.) albo zobaczyć, że znaczki na kopertach trzymanych przez Bucholca są rzeczywiście znaczkami Ceesarstwa Rosyjskiego itd. itd. Dźwięk wydaje się być pełniejszy chociaż tutaj przyznam, że zmiana jest mniej spektakularna.

Jeszcze powrócę na chwilę do aktorów – Wojciech Pszoniak opowiadał o tym, że początkowo miął grać zupełnie inną rolę! Moryc Welt miał był bardziej Reymontowski ale ostatecznie właśnie ta postać, zapewne również dzięki niesamowitej grze Wojciecha Pszoniaka została zmieniona w stosunku do literackiego oryginału zarówno w sensie duchowym, jak i wyglądu zewnętrznego.

Daniel Olbrychski wypowiedział się raczej krótko i niestety nie do końca udało mi się złapać Jego przesłanie.

Niestety Andrzej Seweryn nie miał swoich pięciu minut na opowieść, bo wszyscy zajęli się wykonywaniem odcisków dłoni do alei gwiazd, a potem mikrofon znów przechwycił reżyser, który jak wiemy bardzo lubi opowiadać.

Premierowy seans był dopiero początkiem miłego wieczoru. Jak się okazało na kilka godzin przed imprezą dostałem od Michała również zaproszenia na bankiet z okazji tego premierowego pokazu!

Na bankiecie w otoczeniu zgromadzonych w Sukiennicach pięknych obrazów można było przez chwilę stać się częścią wielkiego artystycznego świata polskiego filmu, bo większość honorowych gości zaszczyciła swoją obecnością to spotkanie! Było to bardzo miłe spotkanie, w niesamowitej atmosferze…

Zdjęcia z seansu oraz z bankietu dostępne są na oficjalnej stronie Off Plus Camera w dziale Galeria.

Przyszło mi do głowy aby zapytać Was jeszcze na koniec tego wpisu, czy również lubicie Ziemię Obiecaną tak bardzo jak ja? A jeśli tak, to czy macie jakąś postać, z którą możecie się identyfikować?

U mnie to akurat proste i podobno oczywiste – jak powiedział wczoraj w rozmowie telefonicznej (po seansie) mój szanowny Ojciec – „… bo Ty właśnie masz taką szwabską sentymentalną duszę”. Czyli już wiecie kto jest „moim” bohaterem… :)