Dziś będzie dość nietypowa muzyka na niedzielę – zaproszę Was do wysłuchania pewnego komentarza muzycznego i oczywiście potem właściwego utworu, a w zasadzie kompilacji…

Pamiętacie konkurs na mojej stronie zatytułowany Fascynacja dźwiękiem? W tym konkursie nagrodą były sponsorowane przez Philips Polska słuchawki – model SHP5401/00, które wygrała Kinga!

Jako organizator dostałem również taki zestaw i dodatkowo przedstawiciele programu Fascynacja dźwiękiem poprosili abym wybrał kilka albumów muzycznych, które najbardziej lubię. Niestety nie pamiętam jaki to był dokładnie zestaw ale przypuszczam, że podałem:

  • The Beatles – Sgt. Pepper’s Lonely Hearts Club Band
  • Queen – A Night at the Opera
  • The Beatles – Abbey Road
  • The Beatles – Revolver
  • Pink Floyd – Dark Side of the Moon
  • Dire Straits – Brothers In Arms
  • nie pamiętam…

Spośród wskazanych przeze mnie albumów znany wszystkim Marek Niedzwiedzki miał wybrać jeden album i pokrótce go skomentować.

W mijającym tygodniu przyszła do mnie przesyłka, zawierająca materiały reklamowe Philipsa oraz pendrive, na którym odnalazłem właśnie taki komentarz…

Pan Marek wybrał akurat Abbey Road, czyli przedostatni album The Beatles lub jak kto woli – ostatni nagrany przez Nich wspólnie:

 

Praktycznie cała zawartość muzyczna Abbey Road została nagrana pomiędzy kwietniem a sierpniem 1969 roku w studiach muzycznych Abbey Road (pisałem o tych studiach ostatnio wspominając Deep Purple). Album powstawał tak naprawdę w trakcie nagrywania ostatniego albumu, czyli Let It Be, który miał być zbiorem indywidualnej twórczości artystów.

Na Abbey Road w mojej ocenie, na uwagę zasługuje kilka elementów. Po pierwsze od kiedy pamiętam fascynowało mnie zestawienie części krótkich utworów i genialne przejścia pomiędzy nimi! Warto wspomnieć, że zaczynałem słuchać tego albumu na kasetach, gdzie nie było nawet typowego dla CD krótkiego przejścia między nagraniami – tam wszystkie piosenki zlewały się w jedna całość! Oczywiście pomysł z takimi połaczniemi nie jest nowy, bo stosowali go już inni artyści, jak również sami The Beatles w albumie Sgt. Pepper’s Lonely Hearts Club Band.

Kolejnym smaczkiem jest utwór Oh, Darling w wykonaniu McCartney’a, do którego jak głosi legenda Paul zdzierał głos ponad tydzień :) Podobno chciał nagrać i zaśpiewać utwór w stylu Lennona…

Przy opisie albumu nie można też zapomnieć o Harrisonie! W przypadku Jego twórczości kompozytorsko-wokalnej chyba właśnie Abbey Road jest najlepszym albumem, nie licząc wcześniejszego utworu While My Guitar Gently Weeps, który pojawił się na płycie The Beatles (tzw. Białym albumie).

Warto też zwrócić uwagę na utwór Her Majesty, który został umieszczony na końcu, pomimo tego że pierwotnie miał swoje miejsce po Mean Mr. Mustard i tutaj jakby nie pasuje pod każdym względem, bo przecież jak można było się spodziewać ostatnim utworem logicznie jest The End.

Ponieważ bardzo jest mi trudno wybrać najlepszy utwór z tej płyty postanowiłem podzielić się z Wami pewnego rodzaju kompilacją nazywaną z angielska Medlay. Dodatkowo poniższe nagranie wpisuje się świetnie w nurt utworów „powyżej 8 minut” :)

Chciałem Was jeszcze drodzy czytelnicy zachęcić do wpisywania w komentarzach – Waszych ulubionych albumów wszechczasów (2-3 sztuki)! Jeśli uzbiera się z tego jakaś większa lista, to stworzę odpowiedni wpis z ankietą i zrobimy sobie małe wybory :)

Aby pomóc trochę wspomóc Was w tym trudnym zadaniu podam link do listy nazwanej 500 Greatest Albums of All Time prowadzonej przez czasopismo The Rolling Stone!