Rewelacja, rewelacja i jeszcze raz rewelacja!
Dawno nie widziałem tak dobrego i jednocześnie „zwykłego” filmu akcji!
Fabuła filmu Uprowadzona / Taken (2008) jest dość prosta. Już w pierwszych scenach poznajemy nieszczęśliwego faceta (Liam Neeson), który okazuje się być ojcem całkiem przyjemnej 17-latki (Maggie Grace – w rzeczywistości 19-latki). Widzimy jeszcze byłą żonę i ojczyma, który wyjątkowo jak na „hamerykański” film, nie jest złym facetem lecz występuje jedynie jako element będący niewyczerpanym źródłem pieniędzy :)
Chwilę później poznajemy kumpli naszego bohatera, którzy okazują się weteranami akcji w Bejrucie (w domyśle panowie z CIA – bo to nigdzie w filmie nie jest wprost powiedziane).
Chodzi generalnie o to, że ukochana córeczka wraz z koleżanką lecą na bajkowe wakacje (?) do Paryża i tam już pierwszego dnia wpadają w kłopoty – krótko mowiąc są uprowadzane…
Oczywiście tatuś pędzi na pomoc nastolatkom i sam jeden walczy z mafią porywaczy młodych kobiet!
Brzmi klasycznie, ale jest tutaj coś oryginalnego – wszystko jest realne! Jak gość dostaje w gębę to upada i ewentualnie podnosi się z trudem! Potem dostaje jeszcze raz ale już z kolby karabinu i nie wstaje. W żadnym momencie nie ma sytuacji „zabili go, a on uciekł”. Rozmowy wyglądają w miarę rozsądnie, zachowana jest ciągłość czasowo przestrzenna i pewnie się powtórzę ale powiem, że wszystko jest bardzo realne…
Są też elementy humorystyczne – np „kiedyś to trzeba zrobić, a gdzie indziej jak nie w Paryżu”. Pozostawię tę tezę bez komentarza i to nawet z kilku powodów :)
Jedyny zgrzyt w całym filmie to generalne przedstawienie Europy, bo śmierdzi tak schematem i stereotypami, że aż boli. Sami zobaczcie:
- Europa (w tym głównie Francja i Hiszpania) to ogniska rozpusty i niebezpieczeństwa!
- Albańczycy – przyjeżdżają w kilka osób, a po niedługim czasie są ich setki i oczywiście działają poza prawem…
- Arabowie – mają dużo kasy, licytują panienki, a szczególnie zainteresowani są dziewicami i to najlepiej amerykańskimi (jeden to nawet miał dostać na noc 3 takie!)
Film pojawił się w mojej wideotece już jakiś czas temu, dzięki znajomych – Markowi (libglib) i Monice, z sugestią napisania o nim recenzji na mojej stronie. Trochę czasu minęło ale w ramach wykopywania zaległych szkiców dziś postanowiłem ten opis dokończyć…
Podsumowując film oceniam na 8/10 i serdecznie Wam polecam jako przykład prawdziwego kina akcji!