Tak jak obiecałem w czwartek dziś napiszę kilka słów na temat ostatniego filmu z Nicolasem Cagem. Oczywiście mam na myśli Polowanie na czarownice (Season of the Witch) w reż. Dominica Sena.

Historia nie jest zbyt skomplikowana – dwóch krzyżowców wraca z krucjat, bo nie podoba się im wyżynanie niewiernych, a szczególnie zabijanie kobiet (ah ten seksizm) i dzieci.

W domu, na starej ziemi też nie jest za ciekawie, bo co chwila pojawiają się różne problemy natury zdrowotnej, politycznej, gospodarczej itd. Co ja tam będę Wam pisał – każdy mniej więcej wie jak było w średniowieczu… Na szczęście jest ktoś, kogo można tym obwiniać – młode i stare kobiety leczące lub wykazujące się ponadprzeciętną mądrością, czyli inaczej mówiąc czarownice. Zaczyna też grasować straszliwa zaraza, o której wywołanie obwinia się młodą czarownicę – Annę. To, że umierają na nią zwykli ludzie to pół biedy, ale choroba sięga również kardynała (!).

W międzyczasie nasi bohaterowie są zatrzymywani pod zarzutem dezercji i aby oczyścić się ze swoich win dostają trudne zadanie. Tym zadaniem jest przetransportowanie niebezpiecznej czarownicy do opactwa, gdzie istnieje jedyna kopia księgi (Salomona (?)) zawierającej zaklęcia mogące zniszczyć czarownicę i uratować wszystkich ludzi w Polsce krainie.

Mamy tutaj element formowania się drużyny i potem motyw wędrówki. Czyli dwa główne motywy do pisania wypracowań na język polski za moich czasów. Klimat jak w Biblii, Władcy Pierścieni, Odysei, Wojnach Gwiezdnych itd…

Jak przystało na naszą drużynę przez pół filmu obserwujemy ich zmagania z ciemnościami, złymi duchami, urojeniami, sprzeczkami, tajemniczym lasem oraz nawet wiszącym mostem, który w ostatnim momencie… nie będę pisał ale sami wiecie :)

Oczywiści w finale ekipa (trochę przetrzebiona) dociera do opactwa, a tam fabuła gubi się już zupełnie. Możemy za to pooglądać czego to nauczyli się specjaliści od efektów specjalnych…

To już kolejny film z Nicolasem Cagem, który wydaje mi się denny. Poprzedniego filmu pt. Uczeń czarnoksiężnika (2010) nawet nie opisywałem bo nie było warto… Nawet w jednym z moich bardziej ulubionych filmów akcji pt. Twierdza (1996) Cage jest jakiś taki dziwny i psuje czasem obraz.

Do tego wszystkiego nachalna propaganda antykościelna jest trudna do zniesienia. Można ją porównać jedynie z występami niektórych miłośników Palikota. Ja sam nie mam dobrego zdania o Kościele katolickim i jego hierarchach ale są jakieś granice… Szczytem propagandy jest wykrzykiwanie przez czarownicę wszystkich błędów i wypaczeń katolików tak mniej więcej od 33 r. n.e. albo bardziej 1054 r. n.e. Żeby było jasne – nie mam nic do meritum ale forma jest co najmniej męcząca!

Podsumowując film można obejrzeć ale nie jest to żaden szał. Oceniam go w tym momencie na 5/10. Pomimo ładnych obrazów i całkiem ciekawego pomysłu, fabuła wydaje się być tworzona na siłę w bardzo wielu momentach. Jeśli ktoś oczekuje świetnych efektów specjalnych, to nie ma ich za dużo, a te które są, według mnie właśnie psują film. Ja wolałbym zobaczyć spokojniejszy obraz o tej tematyce ale bez zbędnych cudów…