Jak dla mnie, wyprawa w sensie turystycznym praktycznie nieudana… Prawie cały czas padało, więc zwiedzania Lwowa było mało, a dodatkowo musiałem większość czasu zostać w schronisku i pisać pracę.

W niedzielę wyruszyliśmy w kierunku Przełęczy Użockiej (ok. 160 km). Oczywiście znów całą drogę padało :(

Na przełęczy przywitał nas szlaban na granicy między regionami (област) z dziwnym, młodym wojakiem. Tam nie pozwolono nam, z wydumanych powodów, pójść do źródeł Sanu i na Opołonek pod groźbą odwiezienia do paki na kilka godzin (chyba do Lwowa).

Panowie na tej granicy podpowiedzieli nam możliwość wejścia na Opołonek ze wsi oddalonej o ok. 10-12 km od Przełęczy Użockiej, co oczywiście okazało się ściemą. Znaleźliśmy tam na wysokości ok. 620 m jakąś stację kolejową z przystojniakiem spacerującym z kałasznikowem i wiele tabliczek z informacją o zabronionej strefie (zonie)!

Tak więc wcześniej niż planowaliśmy, powróciliśmy dziś w nocy do Krakowa, przez Słowację. W ramach zdobywania punktów cierpliwości i doświadczenia zaliczyliśmy na granicy postój ok. 1,5 h bo panowie bardzo chcieli dostać łapówkę. Przetrzepali nam dokładnie oba samochody, niektóre torby i nawet jeden plecak całkowicie wypakowali. Wyłudzanie łapówki wprost zaliczyliśmy tylko dwa razy!, poza tym była to gra na czas…

Wkrótce pojawi się kilka zdjęć z wyjazdu.